12 mar 2017

Zamknięcie? Zawieszenie?

Jak widać w tytule.

Znaki zapytania ze względu na zwrot do was. Dacie znak życia? Czy może mamy po prostu zamknąć?

Pytanie również do pozostałych adminek.

Więc nie, to nie zamknięcie, raczej pytanie, co mam robić.

//Brook.

21 lut 2017

Od Ragnara Lothbroka

Pasją wygrywania... Z dnia na dzień pragnienia rosną, bycie normalnym obrzydza mnie, zapewne nie tylko mnie. Jednym wystarczy odnaleźć spokój w życiu codziennym, a mnie to nie wystarczało, nadal czegoś mi brakło. Zacząłem poszukiwania nowej sfory opuszczając starą osadę i wszystko co za tym idzie. Podróże bywają męczące dla zwykłych osobników, wzrokiem pędziłem przed siebie, lecz w ciele zachowując stoicki spokój, moje oczy szukały osad do złupienia. Na mym boku widniała pochwa z dość długim mieczem i plecak na grzbiecie, przy odziany byłem w skórę owniętą paskiem, przy którym była ów pochwa na miecz, jako iż na dłuższe wyprawy samo futro może być za małe. Zacząłem biec ku większej osadzie, przyłożyłem nos do ziemi i zaciągnąłem się zapachem, wyraźnie wyczułem zapach psów, zamyśliłem się, lecz nie trwało to długo, bo mój wzrok został przyciągnięty przez jednego z psów, wydawało mi się, że to strażnik, wyszedłem więc przed niego.
- Kim jesteś? - Podszedł do mnie osobnik wręcz podnosząc ton.
- Ragnar Lothbrok. - Odpowiedziałem z uśmiechem i przewracając oczami.

<Ktoś, coś? >

19 lut 2017

Przegląd Miesięczny #1

Spóźniony, ale jest.

Statystyki

W tym miesiącu [styczeń] udało nam się opublikować 88 postów, najbardziej przyczynił się do tego Dante będąc najbardziej aktywnym (otrzymujesz 15SK).
Niestety musimy pożegnać Ayano oraz Poetę, którzy nie mają czasu na pisanie opowiadań.
Odchodzi również Dakota, z powodu braku aktywności bloga.
Pragnę powiedzieć na ten temat, że brak aktywności nie bierze się znikąd, a nie będziemy zmuszać członków do pisania opowiadań, zaś osoby, które tą aktywność utrzymywały, miały akurat nieobecność, ale jak tam uważasz.

Zawsze możecie ponownie do nas dołączyć!

Nowości

Pojawiło się parę nowych przedmiotów na Targu
  • Kupon
  • Pęk kluczy
  • Immortality
W zakładce Zadania można odnaleźć specjalne, dzięki któremu możemy posiadać towarzysza.

Powstał również pierwszy fanart, narysowany przez autorkę Dantego. Został odpowiednio wynagrodzony, jego oszczędności zwiększyły się o 20SK.


Do poprawy

FORMULARZE
  • Cole - musisz uzupełnić historię


REZERWACJE

  • Arbuz :3 - dwa zdjęcia nie działają; musisz je odnaleźć i wstawić raz jeszcze, o ile wciąż chcesz je mieć w rezerwacjach
  • Avie kitty - jedno (jedyne xx) zdjęcie nie działa, nadeślij je raz jeszcze, o ile wciąż chcesz je mieć w rezerwacjach
AKTYWNOŚĆ

  • DieselRagnar Lothbrok i Vitani - od momentu dołączenia nie napisaliście żadnego opowiadania. 

W tym miesiącu nikt nie ponosi konsekwencji powyższych niedopatrzeń.


Fabuła

Odwiedziła nas pewna wilczyca, która zgubiła swoich podopiecznych [event - Loteria]. Nie udało nam się odnaleźć wszystkich na czas, przez co nasza sfora, pomimo dobrych chęci i poszukiwań niesfornych maluchów, ma w jej watasze negatywną opinię. Możemy spodziewać się w każdej chwili ataku z ich strony, nie wiadomo, do czego są zdolni.

Inne

Kochani, trochę nam blog podupadł, więc rozesłałam przypomnienie o tym, że nadal istnieje. Event szybko stracił wasze zainteresowanie, a z tego powodu zwracam się do was z prośbą o to, abyście napisali, co chcielibyście, aby zostało do bloga dodane. Również przepraszam za moją przedłużoną nieobecność, jednak była ona nieunikniona i nie z mojej winy.
//Brooklyn.

28 sty 2017

Od Indili do Poety

Siedziałam sobie i się nudziłam.Nic się nowego nie działo.Postanowiłam sobie pobiegać.Właśnie tak zrobiłam.Niestety,zapuściłam się gdzieś,nie wiedziałam gdzie.Ujrzałam szare futro.Już miałam się przywitać z psem,lecz to wcale nie był pies.To był wilk! Wilk! Trzęsły mi się łapy ze strachu.Ale zamiast stchórzyć,powiedziałam do wilka:
-Czego chcesz?! Znajdź kogoś w swoim rozmiarze! Co z ciebie za twardziel,skoro atakujesz małe suczki?!
Wilk warknął w odpowiedzi i zbliżył się.Ja też warknęłam.Nie miałam zamiaru się poddawać
-Czego chcesz?!!-Powtórzyłam,po raz setny warcząc.Wilk również.Widać było,że się wkurzył,lecz był nieco zdziwiony moją odwagą.Tak właśnie miało być.Ale ten wredny wilczur się nie poddawał,dokładnie tak jak ja.Już,już miał mnie ugryźć,ale nadbiegł ktoś o szarym kolorze.Bałam się że to drugi wilk.Ale tym razem to był wielki pies.Zaczął warczeć i donośnie szczekać.Przyłączyłam się,lecz mój szczek był bardziej piskliwy.Wredny wilczur,z początku się nie zrażał,lecz potem wyraźnie miał dość naszego ujadania i sobie poszedł.
-Dziękuje.-Powiedziałam do nieznajomego.-Jestem Indila.
Poeta?

26 sty 2017

Wyniki Loterii!

Mijały sekundy, minuty, godziny i dni, a wciąż nie wszystkie szczeniaki pozostały odnalezione. W pewnym momencie Nathalie nie mogła już dłużej czekać, musiała wracać do watahy. Siedem małych wilków: Kashmira, Victor, Leviathan, Samantha, Garry, Ruth i Belle zostało uznane za martwe. Pozostała ósemka miała powrócić do swoich razem z opiekunką, która mimo i tak sporej pomocy odeszła ze złym nastawieniem do naszej sfory. Nie wiadomo, co przekaże swojej watasze i jak na tym wyjdziemy, jednak dotrzymała obietnicy, jeśli chodzi o nagrody.

Tak, kochani, w ten oto sposób kończymy pierwszy event. Chyba pora na najdłużej wyczekiwany moment, czyli losowanie nagród. 

Nagrody Złote, które kryły się pod tymi numerkami:

2. Pęk kluczy - klucz uniwersalny oraz 10ZK i 5SK (otrzymuje Dante)
5. 50ZK (otrzymuje Zuzanna)
7. Immortality (otrzymuje Brooklyn)
8. Kupon (otrzymuje Ayano)
14. Dowolna nagroda z kategorii złotej, srebrnej lub brązowej. (otrzymuje Oscar)

Nagrody Srebrne, które kryły się pod tymi numerkami:

1. Pęk kluczy - klucz zwykły średni (otrzymuje Brooklyn)
4. 10ZK i 50SK (brak zwycięzcy)
9. Pęk kluczy - klucz magiczny mały (brak zwycięzcy)
12. Eliksir Farleat oraz 5ZK (brak zwycięzcy)
15. Dowolna nagroda z kategorii srebrnej lub brązowej. (otrzymuje Dante)

Nagrody Brązowej, które kryły się pod tymi numerkami:

3. Dowolna nagroda z kategorii brązowej. (brak zwycięzcy)
6. Pęk kluczy - klucz zwykły mały (brak zwycięzcy)
10. 15SK (brak zwycięzcy)
11. 10SK (brak zwycięzcy)
13. Eliksir Charlue (otrzymuje Indila)

Gratulujemy wszystkim zwycięzcom!
Osoby, które otrzymały możliwość wybrania dowolnej nagrody prosimy o skontaktowanie się z administracją.

24 sty 2017

Od Brooklyn cd Dantego - Loteria (Luka)

 - D..dobra.. - wydukałam wciąż lekko zszokowana.
Biłam się z myślami. Z jednej strony wolałabym iść o własnych siłach, w końcu samiec również był ranny, a ja swoją wagę miałam. Z drugiej, zapewne nie dałabym rady, a w ten sposób dotrzemy szybciej do Packu. Poza tym jego sierść była taka miękka, taka wygodna... Podskoczyłam, kiedy samiec odrobinę przyśpieszył kroku. Odruchowo objęłam go łapami, aby nie spaść. Nie skomentował tego, więc zostawiłam w ten sposób i wtuliłam się w niego. Oczami wyobraźni niemalże widziałam, jak przewraca oczami, jednak wciąż zachowywał milczenie. Uśmiechnęłam się lekko, czego widzieć nie mógł. Po dłuższym czasie panująca cisza zaczynała działać mi na nerwy, przez co byłam zmuszona ją przerwać.
 - Wataha Krwawej Nocy... Myślisz, że bylibyśmy w stanie ich zniszczyć? - spytałam.
 - Zapewne mają przewagę liczebną, więc nie. - odparł oschle.
 - Fakt, nasza dwójka nie da rady, sfora również póki co do liczniejszych nie należy, poza tym nie powinnam ich w to mieszać. Mimo wszystko myślę, że mogłabym udać się na jakiś zwiad, odnaleźć ich i wydobyć cenne informacje... - zamyśliłam się.
 - Na pewno nie w obecnym stanie. - warknął.
 - Co ty się tak o mnie martwisz? - mruknęłam.
Nie było mi dane poznać odpowiedzi, aczkolwiek przyjemne ciepło rozprzestrzeniło się po moim całym ciele. Dalsza wędrówka odbyła się bez rozmów. W pewnym momencie podjęłam decyzję o zrobieniu przerwy. Zaczęło się ściemniać, a samiec zapewne potrzebował chociaż trochę odpoczynku, pomimo tego, że nie wykazywał nawet najmniejszych oznak zmęczenia. Głównie ze względu na niego chciałam się zatrzymać, w innym wypadku nie pozwoliłabym na to za żadne skarby. Kiedy w końcu postawił mnie na ziemi, postanowiłam poszukać nam czegoś do jedzenia, ale skończyło się to bliższym zetknięciem z glebą. Natychmiast pies pojawił się z powrotem koło mnie pod nosem marudząc, że tym razem nie zdążył mnie uratować.
 - Głupio mi z tym, że potrzebuję ciągłej podpory. Jestem takim zbędnym balastem. - westchnęłam cicho.
 - Wyliżesz się z tego. - odpowiedział spokojnie.
 - Ale póki co jestem kłopotem. Przepraszam. - wbiłam wzrok w ziemię.
 - Nie mów tak. - jego głos był zimny i stanowczy.
Zdecydowałam się nie odzywać, jednak w myślach wciąż przeklinałam te cholerne rany.
 - Idę coś upolować. - oznajmił tuż po rozpaleniu ogniska, po czym zniknął zostawiając mnie pod w miarę rozłożystym drzewem.
Ukryłam łeb w łapach. Czułam się jak kula u nogi, spowalniacz... Przegryzłam wargę. Wtedy do moich nozdrzy dotarł nieznany zapach. Odruchowo cała się spięłam. Chciałam wstać, aby ukryć się wysoko w gałęziach i z góry móc obserwować okolicę, jednak nie było mi to dane. Syknęłam, kiedy po raz kolejny moje ciało zderzyło się z twardym podłożem.
 - Proszę proszę, co my tu mamy? - usłyszałam.
Trudno było nie wyczuć drwiny ukrytej w tych sześciu słowach. Gwałtownie obróciłam łeb i obnażyłam kły. Mym oczom ukazał się wilk mniej więcej mojego wzrostu, oczywiście kiedy stałam. Moja pseudo postawa wojenna wzbudziła w nim śmiech.
 - W ten sposób się nie obronisz, pchlarzu. - rzekł rozbawiony.
 - Mów tak dalej, a stracisz życie szybciej, niż zdążysz mrugnąć. - powiedziałam przez zaciśnięte kły.
 - Ah tak? - po tych słowach podszedł do mnie.
Warknęłam, kiedy odważył się mnie kopnąć.
 - Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale atakowanie rannych jest ciosem poniżej pasa, śmieciu. - wydusiłam między kolejnymi uderzeniami.
 - Takie gnidy, jak wy, nie zasługują na nic więcej. - złośliwy uśmieszek wdarł się na jego pysk.
 - Zostaw ją.
Wzrokiem powędrowałam do Dantego, który wręcz kipiał ze złości. Przeciwnik uważnie przeanalizował wygląd mojego przyjaciela. Zapewne zdał sobie sprawę, że jest dużo mniejszy i nie ma zbytnio szans. Przeklinając cicho pod nosem postanowił się go posłuchać i odszedł w stronę, z której przyszedł.
 - Nic ci nie jest? - samiec odłożył na bok martwego jelenia i podszedł, aby mnie zbadać.
Przez chwilę nawet zapomniał zamaskować troskę, którą było widać na jego pyszczku.
 - Raczej nie. - skłamałam, chociaż ból, jaki mi doskwierał świadczył o czym innym.
Skrzywiłam się, kiedy Dante delikatnie mnie dotknął.
 - Wcale. - warknął.
Właśnie w ten sposób dorobiłam się kolejnych opatrunków, a całą pozostałą drogę do Packu, czyli kolejne parę dni, przebyłam na grzbiecie samca. Dopiero pod koniec, już na naszych terenach byłam wystarczająco silna, aby nie przewracać się na każdym kroku.
 - Poczekaj chwilę. - poprosiłam, kiedy byliśmy już u stóp Śnieżnych Gór.
Podobny obraz
[...]Jak się po chwili okazało, siedział pod nią mały[...]
Moją uwagę zwróciło poruszenie się najbliższej choinki. Jak się po chwili okazało, siedział pod nią mały, przerażony wilk. W pierwszej chwili byłam zaskoczona, później przypomniało mi się, że przecież wciąż trwają poszukiwania szczeniaków watahy.
 - Chodź, mały. Zaprowadzę cię do opiekunki. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Ku memu zaskoczeniu, młode nawet się nie zastanawiało, od razu podeszło do mnie.
 - Dante, leć już do jaskini, ja muszę udać się do Nathalie. - zwróciłam się do samca.
Pies kiwnął łbem na zgodę. Obróciłam się i powoli zaczęłam odchodzić z maluchem.
 - Brook..? - usłyszałam.
Poruszyłam łbem w stronę, gdzie stał Dante i spojrzałam na niego pytająco. Po jego minie widziałam wyraźną niepewność, ale otworzył pyszczek.
 - Przyjdź do mnie, jak go odprowadzisz. Chcę z tobą porozmawiać. - wymamrotał.
Skinęłam głową na zgodę i posłałam mu delikatny uśmiech, następnie ruszyłam razem z, jak się później okazało, samicą.
 - Luka! - głos opiekunki słychać było z daleka, najwyraźniej tylko czekała, aż ktoś do niej przyjdzie.
Zdecydowałam się zostawić je z resztą szczeniaków i udać się do Dantego. Ciekawość zżerała mnie od środka. O czym takim chciał porozmawiać? Denerwował się, kiedy prosił, ja również zaczęłam, odkąd zaczęłam o tym myśleć. Przekraczając próg jego jaskini przełknęłam ślinę.

Dante? O czym takim chcesz porozmawiać?

Opowiadanie zaliczone [samej sobie xd] //Brooklyn

Event - drobne zmiany

Ponieważ zainteresowanie (mini)eventem spadło praktycznie do zera, postanowiłam odrobinę zmienić zasady.

Po pierwsze: można znaleźć w jednym opowiadaniu więcej, niż jednego malucha (liczba wymaganych słów wzrasta do sumy słów napisanych przy każdym z maluchów).

Po drugie: znika ograniczenie w postaci maksymalnie dwóch wilków na dobę, w związku z czym również można odnaleźć dwa wilki tej samej klasy (np dwa srebrne w jednym opowiadaniu).

Po trzecie: jeżeli do czwartku (26.01.2017) wciąż pozostaną nieodnalezione szczeniaki, event zostanie ukończony. Oczywiście wpłynie to na fabułę w przyszłości (relacje naszej sfory z ową wymyśloną watahą).  Maluchy zostaną uznane za martwe, a wadera odejdzie niezadowolona.

//Administracja.

22 sty 2017

Od Dakoty CD Oskara

Przecież mógł tak od razu powiedzieć, a tak wyszłam na skończoną idiotkę. Czego chciałam uniknąć. Nic nie odpowiedziałam tylko szłam za samcem.
- Żyjesz tam? - zapytał nie obracając się
- Nie
Pies się zatrzymał i popatrzył na mnie i po chwili znów zaczął iść przed siebie na co ja się tylko zaczęłam cicho śmiać.
- Co cię tak śmieszy? - powiedział głośno
- Nic - odpowiedziałam opanowując się w końcu
Szliśmy i szliśmy, aż w końcu dotarliśmy do jakiegoś lasu.
- Chyba nic mi nie zrobisz za to że cię wystraszyłam? - odsunęłam się od samca
Ten tylko westchnął i wywrócił oczami.
- W miejscu, w którym aktualnie się znajdujemy jest Stara Puszcza. Dzięki gęstej roślinności jest to miejsce idealne, aby schować się przed wrogami, lecz nie jest tak kolorowo, bo jest też to miejsce niebezpieczne i nie można tu przebywać szczeniakom. W lesie jest dość mokro i jest wiele bagien, dzięki czemu łatwo jest się poślizgnąć i wpaść do takiej o to sadzaweczki pełnej błota - pokazał łapą wchodząc na jedno z drzew, które było pochylone nad bagnem i miało na sobie dość dużo mchu
Przez ostatnie dni było bardzo deszczowo, a cała woda zgromadziła się w mchu.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, abyś wchodził na to drzewo. Możesz spaść - usiadłam z uśmiechem
- Wiem trochę więcej od ciebie, więc jak możesz to słucha co mówię i pamiętaj, aby nigdy nie wchodzić na takie drzewa - zatrzymał się mówiąc do mnie
Szedł jeszcze kilka kroków i ten ostatni nie był zbyt fajny. Kiedy postawił łapę, a raczej nie wiedział gdzie to robi, bo był tak zajęty opowiadaniem mi o lesie. Jego łapa delikatnie się zsunęła i przez to wpadł do bagna rozchlapując błoto na wszystkie strony. Ja ledwo dałam radę usiedzieć bez śmiechu, ale kiedy Oskar wyszedł nie mogłam i pękłam ze śmiechu przewracając się na ziemie i trzymając za brzuch łapami. Był cały w błocie i wyglądał dosłownie jak potwór błotny. Widać było mu tylko oczy.
- Dzięki, że wytłumaczyłeś mi, że nie można chodzić po drzewach. Przecież mówiłam, żebyś tam nie wchodził - wydusiłam z siebie nie przestając się śmiać
Samiec głośno westchnął i zaczął się otrzepywać przy okazji mnie brudząc.
- No co ty robisz?! - krzyknęłam zła
- Nic - uśmiechnął się
Miał szczęście, że tylko trochę mnie ubrudził. Nie powiedział mi gdzie idzie, ale pomyślałam, że pewnie umyć, bo też bym to zrobiła na jego miejscu. Powędrowałam za nim i kilka minut później wyszliśmy z puszczy. Czułam ciepły wiatr i ogólnie było ciepło. Oskar podszedł do jakiegoś jeziora i szybko do niego wskoczył. Kiedy wyszedł w końcu wyglądał jak przed kąpielą w bagnie. Otrzepał się, a jego sierść zaczęła się elektryzować i stanęła jak dęba. To był już drugi powód do śmiechu. Nie mogłam i ponownie wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Samiec zrobił tylko złą minę i po chwili z jego sierścią było już wszystko okej. Miałam nadzieje, że po tych wydarzeniach będzie dalej chciał mnie oprowadzać. Powiedział tylko, abym szła za nim, więc tak zrobiłam. Przechodziliśmy obok różnych miejsc, ale się nie zatrzymywaliśmy. Oskar milczał i to mi nie pasowało. Postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Mam pytanie? - uśmiechnęłam się
- Jakie? - słyszałam w jego głosie, że powiedział to niechętnie
- Dlaczego jesteś taki mały? Nawet ja jestem od ciebie większa, a w końcu jestem samicą - wiedziałam, że może to go zdenerwować, ale chciałam się trochę z nim podroczyć

Oskar? Może być? xD

21 sty 2017

Od Indili CD Dantego

Przestraszyłam się trochę.Chwyciłam za ostry kamyk i przecięłam linę.
Dante się uwolnił.Podziękowałam mi cichym  "Dziękuję".
-Nic ci nie jest.-Zapytałam go z lekkim strachem.
-Raczej nie.-Wymamrotał mi w odpowiedzi.
Szybko wyruszyliśmy dalej do sfory.Ja stwierdziłam że muszę już raczej wracać do domu.
Pożegnałam się z nimi poszłam do domu.Dante był dla mnie bardzo miły.Długo o nim myślałam.
Postanowiłam że jutro go odwiedzę.Miałam nadzieję że się ucieszy.
Dante? Kolejny raz przepraszam że tak krótkie :c




20 sty 2017

Od Dantego CD Brooklyn

Trochę zakłopotany sytuacją pokiwałem głową na boki. Nie wiedziałem co zrobić w takiej sytuacji, więc siedziałem i czekałem aż Brooklyn puści. W oczekiwaniach jednak trwało to za długo więc po prostu odwzajemniłem delikatnie.
- Zjedź coś - burknąłem, odsuwając się. Brok popatrzyła na mnie chwilę po czym kiwneła głową i poszła coś zjeść. Ja położyłem się tam gdzie wcześniej i patrzyłem przed siebie. Byłem zamyślony i podsumowywałem podjęte decyzje. To było długie parę dni...
- Powinniśmy już wracać. - powiedziała znad jedzenia moja towarzyszka - Nie ma nas już całkiem długo. - dodała, lekko zmarwionym głosem. Wzruszyłem ramionami. Gdy tylko się rozjaśniło ruszyliśmy w drogę, tym razem powoli, ponieważ Brooklyn wciąż kołysała się na nogach. Odmawiała jednak dalszego odpoczynku, więc nie miałem szczególnego wyboru. Musiałem tylko pilnować by nie upadła, ponieważ jej stan był poważny. Szliśmy cały dzień, a mi udało się ją namówić by na noc się zatrzymać i przeczekać najgorszą ciemność. Podczas naszego drzemania, lekko już wybudzony, zauważyłem że zakażona rana bardzo brzydko zaczeła wyglądać. Wstałem natychmiast i korzystając z tego że jeszcze śpi wybiegłem by poszukać odpowiednich ziół. Tylnia łapa bardzo mnie piekła, w końcu ja też jeszcze się nie wylizałem ze swojej nieuwagi. Gdy znalazłem trochę ziół które mogą służyć za opatrunek wróciłem do mojej towarzyszki, która właśnie wstała. Zdziwiła się, że gdzieś poszedłem, jednak ja szybko położyłem zioła koło niej, po czym jedną łapą przytrzymałem jej głowę do ziemi.
- Może zaboleć - powiedziałem niespokojnym głosem, po czym wziąłem w pysk zaostrzony kamyczek, który znalazłem w jaskini której się zatrzymaliśmy. Zacząłem oczyszczać ranę, a Brok leżała z zaciśniętymi zębami i piszczała. Zrobiło mi się jej strasznie żal, jednak wiedziałem że to trzeba zrobić, a gdybym wcześniej jej o tym powiedział, bardzo by się zdenerwowała. Kiedy zabieg doszedł do końca opatrzyłem świeżą ranę i poszedłem się napić.
- Już? - szepneła Brooklyn, ocierając łapkami łzy. - Mogłeś ostrzec - mówiła dalej.
- Nie mogłem - syknąłem, ciągle jednak zmartwiony. - Teraz musisz odpocząc... parę godzin przynajmniej. - odpowiedziałem, a ona popatrzyła przerażona.
- Nie możemy czekać aż tak długo! - warknęła, próbując wstać. Rana była akurat na łopatce, więc nie udało jej się i upadła. Tuż przed tym zdążyłem ją złapać. Westchnąłem, więdząc że będzie próbować wstawać dalej i muszę coś wymyślić. Po chwili powoli wpakowałem towarzyszkę na moje plecy, po czym odrobinę kulejąc ruszyłem w stronę sfory.
- Tylko mi się nie wierć. - ostrzegłem szorstko.

Brok?