Przestraszyłam się trochę.Chwyciłam za ostry kamyk i przecięłam linę.
Dante się uwolnił.Podziękowałam mi cichym "Dziękuję".
-Nic ci nie jest.-Zapytałam go z lekkim strachem.
-Raczej nie.-Wymamrotał mi w odpowiedzi.
Szybko wyruszyliśmy dalej do sfory.Ja stwierdziłam że muszę już raczej wracać do domu.
Pożegnałam się z nimi poszłam do domu.Dante był dla mnie bardzo miły.Długo o nim myślałam.
Postanowiłam że jutro go odwiedzę.Miałam nadzieję że się ucieszy.
Dante? Kolejny raz przepraszam że tak krótkie :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!