17 sty 2017

Od Ayano cd Dantego

Spojrzałam na psa z góry gdy ten leżał na śniegu. Ten widok był trochę zabawny ponieważ nigdy się nikt mi nie podporządkowywał, a tak to właśnie odbierałam. Postanowiłam to jednak ukazać jakbym odebrała to za normalne zachowanie wobec mnie i po prostu zachowywałam się tak jakby pies przede mną stał. Poza tym jego propozycja wydawała się kusząca, ja mu daje kość, a on jest na moje zawołanie. Spojrzałam jeszcze raz na psa.
- Dam Ci te kości... - cóż dla mnie były bezwartościowe, a nie chciało mi się droczyć. - Ale mam nadzieje, że będę mogła w przyszłości liczyć na twoją pomoc.
- No tak... jestem medykiem.
- Nie o taką pomoc mi chodziło, potrafię walczyć i raczej nie noszę na swoim ciele aż tak wielu ran.
- Może dlatego, że atakujesz słabszych od siebie? - nie odebrałam to jako uszczypliwej odpowiedzi, raczej jak pytanie o moje życie, do którego pozwalałam się czasami wtrącać wielu psom, puki mi to przynosiło korzyści rzecz jasna.
- Takie jest życie, mój drogi Dante. - uśmiechnęłam się lekko.- Jak będę Cię potrzebować to przyjdę. - odpowiedziałam i odsunęłam się od kości by pies mógł je wsiąść. Ten popatrzył na nie kilka chwil i zapytał.
- Pomożesz mi?
Przewróciłam oczami i skinęłam głową, a potem wzięłam część pozostałości ze zwierzęcia.

Dante?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!