8 sty 2017

Od Cole'a CD Brooklyn/Oscara

Nowa woń, a raczej kilka. Może dwie? Sam nie wiem. Kojarzyłem tereny, ale od bardzo dawna nie było tu żywej duszy. Nie wspominając o kilku szarakach czy sarnie. Przeczesywał tereny. Gałązka po gałązce, kamyk po kamyku. W końcu usłyszałem jakieś głosy. Zamarłem. Albo mi się wydaje i powinienem udać się do lekarza albo naprawde ktoś rozmawia. Udałem się w stronę, z której było słychać dialog.
-...Pack Dog Heaven- usłyszałem tylko
Wtedy przypomniało mi się wszytko co mówiła  mi moja matka o Pack'u. Przypomniała mi się sama ona. Musiałem się włączyć do rozmowy.
- Mówice o Pack Dog Heaven?- spytałem niczym nie wzruszony
Przynajmniej miałem wzbudzić takie wrażenie na suczce Collie i samcu nieokreślonej rasy, ale za to z dosc ciekawym umaszczeniem. Dwa psy utkwiły we mnie swój wzrok. Zdziwione. Tak samo jak ja zresztą. Skąd oni widzieli o sforze?
- Chwila, czy wy... - zaczęła sunia - Nie... Czy wasi rodzice... - dodała po chwili
Dotarło do mnie to samo. Nasi rodzice byli założycielami tejże sfory, którą ja, oni chwili odtworzyć.
Ja wraz z samcem, który stał obok kiwnęliście głowami.
 - Pomożecie mi? - poprosiła sunia
- Zawsze do usług. - uśmiechnął się samiec
- A tak w ogóle, Oscar jestem- przedstawił się pies
- Brooklyn. - odpowiedziała sunia, dalej jeszcze zaskoczona
- Cole - przedstawiłem się, kiwając lekko głową i zacząłem prestępywać z nogi na nogę
- Wszystko już sobie rozpracowałam, z ... mamą. - ostatnie słowo najwyraźniej nie przechodziło łatwo przez gardło borderki
Zachowaliśmy ciszę z Oscarem. Nie ma sensu pogłębiać tego tematu, tym bardziej, że sami znajdowaliśmy się w takiej sytuacji. Może nie tak ciężkiej, bo chyba suni naprawde ciężko mówiło się o swojej rodzicielce.
Ruszyliśmy grupą przez ośnieżoną polankę za suczką która najwyraźniej doskonale wiedziała co mamy teraz zrobić. Kątem oka przyglądałem się Brook i Oscarowi. Tikani - moja matka dużo opowiadała mi o swoich przyjaciołach, którzy razem z nią byli w Pack'u.
- W Śnieżnych Górach wykryłam naprawdę dużo jaskiń. - powiedziała gdy dochodziliśmy do podnóża gór- Mogłyby służyć za mieszkania.
Sunia miała już plan. Wszytko swietnie obmyślone.
- Ale czy przypadkiem w tych szczytach nie mieszkają niedźwiedzie?  - spytał Oscar
- Mieszkają. - odpowiedziałem z błyskiem w oku
Po długich poszukiwaniach i wertowaniu wnętrza góry znaleźliśmy dwie, mogłoby się wydawać największe i najodpowiedniejsze, jaskinie, które posłużą za salę obrad i jaskinię medyczną. Staliśmy w jednej. Oscar patrzył w górę jakby chciał znaleść jakaś usterkę w "suficie", ja byłem na koncu jaskini, a Brook? Gdzies się krecial przy wyjściu.
- To co dalej?- spytałem podchodząc do moich nowych towarzyszy i wyszczerzając swoje białe kły w, zapewne krzywym, uśmiechu.

Oscar? Brook?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!