15 sty 2017

Od Indilii - Loteria (Lionel)

Każdy w sforze już chyba wiedział że musimy znaleźć szczeniaki Nathalie. Biedna Nathalie. Nie wyobrażam sobie żeby moje szczeniaki zaginęły gdy będę już je mieć.
Ja również chciałam któregoś znaleźć. Zaczęłam szukać w Tajemnym Korytarzu. Szczeniak mógł się zgubić tam czy coś. Przy okazji był to skrót. Obeszłam cały korytarz wołając głupio:
-Haloo! Drogi szczeniaku! Jeżeli tu jesteś, odezwij się! Zabiorę Cię do twojej mamy, Nathalie!
Oczywiście się nie odezwał. Było pusto. A nawet gdyby tu był, wątpię żeby dał jakiś znak.
Przeszukałam jeszcze Tropikalną Zatoczkę. Nic. Zero śladów szczeniaka.
Zaczynałam tracić nadzieję.
To na nic - Myślałam.
Ale się nie poddawałam. Poszłam w końcu do Śnieżnych Gór.
Sprawdziłam pierwszy szczyt, drugi szczyt, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy....
I nigdzie go nie było. Już, już miałam iść gdzieś indziej. Ale nagle usłyszałam cichy krzyk:
-Ratunku...Pomocy...Proszę...
Nareszcie! Szybko się rozejrzałam. Ale nigdzie nikogo nie było. Nagle usłyszałam ponowny cichy krzyk:
-Tutaj... W wodzie..!
Przestraszyłam się bardzo mocno. Szybko weszłam do wody, wzięłam trochę powietrza i...zanurkowałam.
Holując szczeniaka, dopłynęłam do brzegu Śnieżnych Gór.Obraz znaleziony dla: mały wilczek
-Nic ci nie jest?-Powiedziałam do szczeniaka.-Nazywam się Indila, zaprowadzę cię do twojej mamy, Nathalie.To ona, prawda?
Szczeniak pokiwał głową i powiedział:
Tak.-W jego głosie nie słychać było drżenia. Dziwne. Dzielny maluch.-Nazywam się Lionel. Wpadłem do wody, a nie umiem pływać.Naprawdę mnie zaprowadzisz do mojej mamusi?
Tym razem to ja pokiwałam głową. Naturalne, że go zaprowadzę. Chyba to logiczne.
-Dziękuję ci.-Dodał Lionel i polizał mnie.
-Nie ma za co.-Uśmiechnęłam się.
Lionel wstał, zachwiał się, ale wstał.
Potem zaczął biegać, dotknął mnie i powiedział "Berek".
-Lionel, daj spokój, nie czas na zabawy.
Jednak nie mogłam się oprzeć jemu uśmiechowi i szczenięcej twarzy. Był taki słodki!
-No dobrze.-Zaśmiałam się.-Berek!
Goniliśmy się przez jakiś czas, ale w końcu powiedziałam mu, że musimy teraz iść poszukać jego mamy.
-Ooo. -Mruknął niezadowolony.- No dobrze. -Rozpromienił się nagle.
Coś mi nie grało..
-Ejejej! Wracaj!-Ryknęłam gdy maluch mi uciekł.- Chcesz się ponownie zgubić?!
-N-nie..-Odpowiedział mi nieśmiało i zaczął płakać.
-Ej...No coś ty...Nie płacz..-Przytuliłam Lionel'a.-Znajdziemy twoją mamę. I twoich braci.-Dodałam.
Wtedy się uspokoił. Mogliśmy ruszyć dalej.
Szliśmy, szliśmy i szliśmy. W końcu Lionel ziewnął.
-Jestem zmęczony.-Mruknął. - Możemy odpocząć?
Westchnęłam. Niechętnie mruknęłam głową. Maluch położył się na kamieniu.
Ja się do niego przytuliłam. Spał przez jakiś czas. W końcu wstał. Mogliśmy iść dalej.

-Indila, kiedy znajdziemy mamę?-Zapytał mnie.
Westchnęłam kolejny raz. Ciężkie pytanie. Nie mam pojęcia. Dla świętego spokoju powiedziałam:
-Już niedługo.
I kolejny raz maszerowaliśmy. Nagle usłyszałam krzyk.
-Linkoln!!!!-To był radosny krzyk.
Nareszcie znalazła się mama.
Ulżyło mi.
-Mamaaaa!!!!!!-Krzyknął równie radośnie szczeniak.
-Byłeś grzeczny?-Zaśmiała się Nathalie.
Szczeniak też się zaśmiał. Ja nie wytrzymałam i też wybuchłam śmiechem.
-Naprawdę nie wiem jak ci dziękować...eee...-Nathalie nie znała mojego imienia.
-Indila. Medyczka.-Nie wiem jak ci dziękować Indila. Znalazłaś moje maleństwo. Dziękuję.-Rozpromieniła się.
Misja wykonana!
Byłam zadowolona .Zostawiłam Lionel'a i Nathalie samych.

Opowiadanie zaliczone! //Oscar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!