9 sty 2017

Od Dantego do Brooklyn

Chodząc po terenie mojego nowego domu zastanawiałem się, co ja właściwie tu robię. Błąkam się bez celu, czekając aż przeminie zima, a śnieg przestanie chrupać pod moimi łapami. Uwielbiałem dźwięk ugniatającego się śniegu, ale zimno nie pozwalało na żadną dalszą podróż. Nawet z moim futrem nie miałbym szans. Patrzyłem chwile na pagórki, aż w końcu szeroko ziewnąłem i rzuciłem się do biegu. W śniegu szło mi trochę gorzej, musiałem wysilić się do skoków, przez co mój nos parokrotnie zanurzył się w śniegu. Było zupełnie cicho, więc nawet z biegu słyszałem jak ptaki i drobne gryzonie uciekają gdzieś po śniegu.
Przez tą nieuwagę i śnieg nie zauważyłem korzenia, który akurat podciął mi łapę. Nie miałem czasu na reakcję, więc łupnąłem głową w śnieg. Tak mi się zdawało... Dopóki szybkim ruchem nie podniosłem głowy i zauważyłem że huknąłem w Brooklyn, samice Alfa która chwile wcześniej przyjęła mnie do sfory. Podkuliłem na chwile ogon, ale szybko się wyprostowałem i  w ramach pokazania skruchy cicho warknąłem.
- Przepraszam - po czym odskoczyłem w bok. Chwile patrzyłem czy Brooklyn wstaje, a gdy otrzepywała się, szybko się stamtąd zmyłem. Do wieczora skakałem w śniegu, jednak zapędziłem się po raz drugi i łapa utknęła mi w króliczej norze. Bardzo mnie to zdenerwowało i czułem że mimo wszystko bardzo nienawidzę śniegu. Zacząłem szarpać się i warczeć głośno, aż w końcu moja łapa była wolna, a ja upadłem pyskiem na śnieg. Podniosłem oczy, gotów przeklinać tą całą zimę, ale ku mojemu zaskoczeniu zauważyłem że nade mną stoi Samica Alfa, wyraźnie rozbawiona sytuacją.
- Nie wiem czemu Cię to bawi - warknąłem, chociaż dobrze znałem odpowiedź na to pytanie. Dopiero po chwili doczekałem się odpowiedzi.

Brooklyn?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!