10 sty 2017

Od Brooklyn cd Dantego

 - Wybacz, nie powinno, ale wiesz, śmiesznie wyglądasz. - wyszczerzyłam się.
 - Nienawidzę śniegu. - burknął pod nosem wyraźnie zirytowany.
 - Fakt, utrudnia poruszanie się, dlatego po nim nie łażę. - wzruszyłam ramionami.
 - Nie da się go uniknąć, jest wszędzie. - spojrzał na mnie z ukosa.
 - Nie do końca, zobacz. - posłałam mu jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów, po czym z pełną gracją wspięłam się na najbliższe drzewo.
Przez chwilę patrzył na mnie, jakbym była jakimś kosmitą. Dopiero po paru minutach otrząsnął się z dziwnego transu.
 - Ty na pewno jesteś psem? - rzucił zgryźliwy komentarz.
 - Sama się nad tym często zastanawiam. - zachichotałam - Ale moja mama była psem. - dodałam.
 - Może ojciec był wiewiórką? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
 - Nie wiem, nie znam go. - odparłam.
Właśnie w ten sposób powstała cisza.
 - Wybacz. - mruknął niewyraźnie.
 - Nie szkodzi. - uśmiechnęłam się lekko - Aczkolwiek jeżeli byłby wiewiórką, wyjaśniałoby to moje zdolności i to, że mama nigdy nie chciała mi o nim mówić. - zażartowałam rozładowując napięcie.
Na jego pysku pojawiło się coś na kształt uśmiechu, a przynajmniej tak mi się wydawało.
 - Co powiesz na mały spacer? - spytałam tym samym wyrywając samca z zamyśleń.

Dante? ^-^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!