- Wybacz, nie powinno, ale wiesz, śmiesznie wyglądasz. - wyszczerzyłam się.
- Nienawidzę śniegu. - burknął pod nosem wyraźnie zirytowany.
- Fakt, utrudnia poruszanie się, dlatego po nim nie łażę. - wzruszyłam ramionami.
- Nie da się go uniknąć, jest wszędzie. - spojrzał na mnie z ukosa.
- Nie do końca, zobacz. - posłałam mu jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów, po czym z pełną gracją wspięłam się na najbliższe drzewo.
Przez chwilę patrzył na mnie, jakbym była jakimś kosmitą. Dopiero po paru minutach otrząsnął się z dziwnego transu.
- Ty na pewno jesteś psem? - rzucił zgryźliwy komentarz.
- Sama się nad tym często zastanawiam. - zachichotałam - Ale moja mama była psem. - dodałam.
- Może ojciec był wiewiórką? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Nie wiem, nie znam go. - odparłam.
Właśnie w ten sposób powstała cisza.
- Wybacz. - mruknął niewyraźnie.
- Nie szkodzi. - uśmiechnęłam się lekko - Aczkolwiek jeżeli byłby wiewiórką, wyjaśniałoby to moje zdolności i to, że mama nigdy nie chciała mi o nim mówić. - zażartowałam rozładowując napięcie.
Na jego pysku pojawiło się coś na kształt uśmiechu, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- Co powiesz na mały spacer? - spytałam tym samym wyrywając samca z zamyśleń.
Dante? ^-^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!