- Jak to nie możesz?! - warknął samiec podnosząc głos.
- Ja... Dante, ja jestem Alfą, nie mogę tak po prostu zostawić sfory... - wbiłam wzrok w podłoże.
Dante przez chwilę siedział cicho. Spodziewałam się, że zacznie na mnie krzyczeć, albo coś w tym stylu, jednak nie zrobił tego, co przyczyniło się do ogromnego zaskoczenia, jakie mną zawładnęło.
- Broki, ja wiem, że jesteś przywódcą sfory, ale uwierz mi, pozostali radni sobie poradzą, szczególnie, że na razie nie ma zbyt wielu członków. - powiedział spokojnym tonem, następnie podniósł mój łeb tak, żeby zmusić mnie do przerzucenia na niego wzroku i spojrzał mi prosto w oczy.
- Co, jeżeli się coś stanie? - spytałam niepewnie bojąc się jego reakcji.
- Myślę, że plotki się rozejdą i o tym się dowiemy, a wtedy... - zawiesił się na chwilę - Wtedy zawrócimy. - dodał niechętnie.
- Obiecujesz..? - spytałam z szczenięcą naiwnością.
- Obiecuję. - mruknął.
Uśmiechnęłam się delikatnie, chociaż wiedziałam, że jeżeli wyruszymy, on już nie zawróci.
- W takim razie chodźmy. - odparłam, po czym dziarsko ruszyłam przed siebie.
Nigdy nie lubiłam przechodzić przez most. Teoretycznie spacerowanie nim było bezpiecznie, ponieważ konstrukcja była mocna, aczkolwiek nigdy nic nie wiadomo. Muszę przyznać, że odetchnęłam z ulgą, kiedy tylko postawiłam bezpiecznie łapę na ziemi.
- To gdzie teraz? - spytał Dante.
- Powinniśmy kierować się na północ. - odparłam.
Dante? Porażka, bezwen totalny... Błagam, rozwiń to jakoś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!