10 sty 2017

Od Dantego CD Indila

Indila wydawała mi się zakłopotana sytuacją. Popatrzyłem trochę z politowaniem, ale powoli pomagałem jej w założeniu odpowiednich opatrunków. Łapa nie wyglądała źle, a sunia po chwili stanęła spokojnie na nogi.
- Powinnaś teraz dużo odpoczywać - powiedziałem, głosem poważniejszym niż zwykle.
- Wiem. - uśmiechnęła się do mnie i pomerdała szybko ogonem. Ugryzłem się w język, w końcu nie potrzebowała rad we własnym zawodzie. Pokręciłem łbem.
- Wybacz, przyzwyczajenie. - prychnąłem cicho, ponieważ nie lubiłem przyznawać się do błędów.
- Przecież to nic. Na twoim miejscu też bym pewnie tak się zachowywała - głos Indili był bardzo sympatyczny. Wydawała mi się bardzo pozytywna, więc nie miałem wątpliwości że to dobry medyk. Pomerdałem szybko do niej ogonem, po czym wychodząc z jej gabinetu rzuciłem szybko
- Jak twój stan się polepszy, możesz przyjść mnie odwiedzić, pomogę zdjąć Ci ten opatrunek. - po czym w ciszy wyszedłem z jej gabinetu słysząc za sobą ciche "Dobrze". Uznałem że potrzebuje przerwy od wrażeń i udałem się wprost pod ulubiony krzak spod którego wcześniej wygrzebałem śnieg. Wcisnąłem się w przygotowane legowisko po czym moje oczy zamknęły się, a ja sam odpocząłem.
Następnego dnia, zauważyłem dwie białe łapki w szparze między ziemią a krzakiem.
- Dzień dobry. - mruknąłem niechętnie, zaspany.

Indila?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!