19 sty 2017

Od Brooklyn cd Dantego

Obraz powoli zaczynał mi się wyostrzać. Znajdowałam się w jakiejś jaskini, obok mnie leżała miska z wodą, ryba i jakiś zając czy tam królik. Zanim zaczęłam zastanawiać się, jakim cudem, kątem oka dostrzegłam sylwetkę psa po drugiej stronie. Zacisnęłam kły. Powróciły do mnie wszystkie emocje sprzed omdlenia. Gwałtownie podniosłam się z ziemi, czego natychmiast pożałowałam. Świat zawirował, a przynajmniej tak odebrał to mój mózg robiąc mi przed oczami cudowną karuzelę. Podłoże zaczęło przybliżać się do mnie w zaskakująco szybkim tempie, a przynajmniej na początku mi się tak wydawało, bo to ja upadałam. Czas wydawał się zwolnić. Nim zaliczyłam bliższe spotkanie z glebą, poczułam jak ktoś ratuje mnie od lądowania. Trzymał mnie swoimi silnymi łapami, dopóki nie odzyskałam równowagi. Wzrok miałam wbity w ziemię. Wymruczałam ciche podziękowanie. Z jednej strony chciałam rzucić mu się do gardła, wygarnąć wszystko, wyżyć się, dać upust zebranej przy kłótni złości... Z drugiej zaś ogarnął mnie ogromny żal i powstała gula w gardle. Powstrzymywałam cisnące się do oczu łzy. Teraz, kiedy był tu ponownie, ciężej było mi na niego przeklinać w myślach. Powoli docierał do mnie, że cały ten gniew był spowodowany tym, że on chciał odejść. Niebywałe, w jak krótkim czasie można się do kogoś przywiązać. Dante odsunął się ode mnie, a ja poczułam pewnego rodzaju pustkę.
–Gdzie Trafalgar? - spytałam ostrożnie, nie chcąc urazić ani odstraszyć psa.
–Poszedł. - odpowiedział.
–Dlaczego nie ruszyłeś z nim? - podniosłam wzrok, a wtedy nasze spojrzenia się spotkały.
–Uświadomił mi coś. - powiedział niewyraźnie.
–Czy to znaczy... Że wracasz ze mną do Packu? - nie miałam wystarczająco odwagi, aby dłużej na niego patrzeć.
–Tak. - rzekł krótko.
Ciężar, jaki wisiał nade mną odkąd Dante miał odejść właśnie zniknął powodując na moim pysku cień uśmiechu. Chwiejnym krokiem zbliżyłam się do niego. Przez chwilę zachowaliśmy pewną odległość nawiązując jedynie kontakt wzrokowy, jednak długo tak nie mogłam. Podeszłam bliżej i przytuliłam samca. Przyjemne ciepło rozeszło po moim ciele od pyszczka po sam koniuszek ogona. Nigdy bym mu nie przyznała, że tęskniłam za tym. Przez chwilę samiec był za bardzo zdezorientowany, żeby w jakiś sposób zareagować, ale później się to zmieniło.

Dantee? Reakcja pozytywna, czy może raczej negatywna? xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!