14 sty 2017

Od Dantego CD Brooklyn

- Oczywiście że tak - długo się nie zastanawiałem. Bardzo chciałem odszukać ojca, więc zaślepiony celem, postanowiłem że zrobię to za wszelką cenę.- Pamiętam jak nazywało się miejsce do którego zmierzaliśmy. Pierw mieliśmy dotrzeć do jakiegoś nawiedzonego zamku. - powiedziałem.
- Musimy się tam skierować. - Brooklyn natychmiast zareagowała. - Mama mi mówiła o takim miejscu. Jest kawał drogi za Długim Mostem. Dodała, patrząc w tamtą stronę.
- Ruszajmy natychmiast. - po moich słowach wstałem i już byłem gotowy biec w tamtą stronę. Brok jednak mnie zatrzymała, twierdząc że musimy się przygotować. Wróciliśmy więc na Górę, każdy w swoją stronę. Szybko wygrzebałem spod legowiska starą torbę na plecy. Zacząłem pakować zioła i medykamenty, w razie wypadku. Wziąłem też sypiący się dziennik. Dziennik należał do mojego ojca, spisywał w nim uwagi na temat medycznych. Było tam również jak przeprowadzać skomplikowane zabiegi w przypadków urazów wewnętrznych. Znałem to wszystko na pamięć. Podziwałem mojego ojca za taką rozwiniętą wiedzę, dlatego chciałem być taki jak on. Przymrużyłem oczy. Brooklyn też chciała być podobna do swojej matki... Otrząsnąłem głowę, dalej się pakując. Nie wiedziałem jak długo zejdzie nam wyprawa... W końcu mój ojciec może być wszędzie. Bieg odziedziczyłem po nim, jednak z powodu odrobinę bardziej masywniejszej budowy nie mogłem osiągać prędkości do jakich mój ojciec nie musiał się wysilać. Jeśli zgubił mnie, mógł się poruszać szybciej niż razem ze mną. Ale wciąż żyłem nadzieją, że go odnajdę, a teraz jest idealna okazja do tego. Jutro rano, miałem ruszyć z Brok, szukać prawdy o jej mamie i odnaleźć mojego ojca. Jednak... to był mój cel. Znaleźć ojca. Więc gdy go odnajdę... czy sfora będzie mi jeszcze potrzebna? Narazie nie mam po co nad tym myśleć. Pomyślę o tym po fakcie dokonanym.
Rano wyszedłem w umówione miejsce. Popatrzyłem na moją towarzyszkę, która również dobrze się przygotowała do wyprawy.
- Więc ruszamy nad Długi Most. - mruknąłem, po czym oboje poszliśmy w tamtą stronę. Doszliśmy tam naprawdę szybko, jednak poruszanie się po takim obiekcie sprawiło mi trudność. Nagle zauważyłem że Brooklyn w połowie drogi się zatrzymała.
- Coś się stało? - zapytałem szorstko, ponieważ bardzo chciałem iść na przód. Brok chwilę się zawahała przed odpowiedzią, po czym powiedziała cicho:
- Nie mogę...

Brok? *-*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie wiesz czegoś? Pytaj śmiało!
Pamiętaj również by komentować zalogowany, lub podpisany!